Bezpieczna posada w firmie na umowę o pracę, dobra pensja wypłacana w terminie, studia gwarantujące stałe zatrudnienie, brzmią dzisiaj jak nostalgiczne marzenie. Zmienność rynku i elastyczność jakiej się od nas wymaga, destabilizuje nasze życie, stając się kolejnym problemem do rozwiązania.
Paradoksalnie żyjemy w najlepiej rozwiniętych i zamożnych czasach. Tymczasem nasze życie wypełnia ciągłe poczucie niepewności i zagrożenia o przyszłość. Globalny rynek, wytwarzając niezliczoną ilość produktów, stara się minimalizować wydatki na produkcję kosztem pracowników. Polityka zmian wdrażana w firmach odnosi się do obcinania pensji lub redukcji etatów.
Dlatego źródła utrzymania stają się z roku na rok coraz bardziej wątpliwe, a praca przybrała charakter tymczasowej. Nawet przy zadowalającym wskaźniku PKB, może się okazać, że i my otrzymamy wypowiedzenie. Pomimo iż obecne warunki społeczno – gospodarcze przyzwyczaiły nas do myśli, że wszystko jest na „okres próbny”, to i tak utrata pracy wywołuje zaskoczenie i silne, negatywne stany emocjonalne.
To na ile i jak poradzimy sobie z przejściową sytuacją zależy głównie od naszego nastawienia, osobowości i rodzaju więzi utrzymywanej z kolegami, przełożonymi. Jak zatem poradzić sobie z tym okresem destabilizacji? Metod jest oczywiście kilka, ale zacznijmy jednak od samego początku.
Kiedy trzeba zejść ze sceny
Podejmując zatrudnienie w większej lub mniejszej firmie, pamiętajmy, że kiedyś się ono skończy. Nawet jeśli weźmiemy pod uwagę odejście na rentę czy emeryturę, musimy być przygotowani na nową sytuację i inny styl życia. W przypadku gdy jesteśmy młodymi pracownikami, musimy wiedzieć, że kondycja naszej firmy, a co za tym idzie stanowisko pracy, zależne jest od wahań rynku oraz sposobu zarządzania przedsiębiorstwem.
Dlatego trzymajmy rękę na pulsie i bądźmy czujnymi obserwatorami. Choć nie zawsze lubimy roznosić plotki, nie unikajmy miejsc ani osób, które „wiedzą więcej”. To właśnie w nieformalnych sytuacjach towarzyskich, na tzw. „giełdach informacji”, możemy usłyszeć o restrukturyzacji firmy. O jej kondycji świadczą też przyjmowane zlecenia i fuzje.
Osobistym sygnałem, że nasza posada może być zagrożona jest chociażby pogorszenie się relacji z szefem i jego ciągłe niezadowolenie z naszej pracy. Wtedy zawsze powinniśmy stworzyć plan awaryjny, śledzić ogłoszenia, przyglądać się rynkowi szkoleń miękkich. By mimo wszystko, usprawnić naszą pracę, możemy zapisać się na kursy medytacji, tańca, w celu rozładowania napięcia. Na pewno nie wolno nam zwalniać tępa albo przyjąć postawę biernego obserwatora, który czeka na swoją kolejkę. Zła sytuacja może przecież minąć, a my zostaniemy nie naruszeni.
Jeśli jednak spełni się czarny scenariusz i otrzymamy wypowiedzenie, nie żegnajmy się z firmą w złej atmosferze. Podziękujemy za współpracę zarówno kolegom jak i przełożonym, nie traćmy z nimi kontaktu. Nigdy nie wiadomo, czy nie spotkamy się znowu, a palenie za sobą mostów nie zawsze wychodzi na dobre. Dlatego jeśli nawet czujemy urazę do szefa, nie okazujmy mu tego. Komentowanie wydarzeń na gorąco i ujawnianie emocji sprawdza się tylko w piłce nożnej a nie w życiu zawodowym.
Oswoić ryzyko, podjąć wyzwanie
W sytuacjach życia codziennego stykanie się z ryzykiem lub świadome narażanie się na nie, jest stanem naturalnym. Dlatego też posiadamy pewien poziom uodpornienia na sytuacje stresowe jakie z niego wynikają. Zdarza się jednak, że utrata pracy, powoduje tak silne poczucie zagrożenia i ryzyka, że niezbędna jest pomoc osób trzecich.
Szczególnie, gdy stan braku aktywności zawodowej powoduje zachwianie tożsamości. Problem ten, w głównej mierze dotyka osób, które były uzależnione od pracy, a rola zawodowa była dominującą częścią w ich życiu. Osoby takie, zanim podejmą jakiekolwiek działania w drodze naprzód, muszą podjąć cykl spotkań z psychologami i trenerami, by dojść do równowagi wewnętrznej.
Z utratą pracy zawsze lepiej poradzą sobie osoby, które w życiu kierowały się równowagą. Poza pracą posiadały prywatne życie, realizowały swoje hobby, kierowały się wyższymi wartościami. W ich przypadku proces odnajdywania się
w nowej sytuacji trwa krócej. Jednak i tu muszą być podjęte pewne kroki, by stan bierności zawodowej nie trwał zbyt długo. Zanim zarejestrujemy się w Urzędzie Pracy, warto zawsze dokonać rozrachunku z poprzednim stanowiskiem i życiem.
Przeanalizować pozytywne, negatywne sytuacje, które mogły wpłynąć na decyzję o naszym zwolnieniu. Warto też zasięgnąć bezstronnej opinii kolegów, a nawet szefa na nasz temat. Przejrzenie się w społecznym zwierciadle, bywa najlepszym wykryciem błędów, jakie zostały popełnione.
Gdy już dowiemy się, co było złe, możemy podjąć następny krok. Oczywiście poza wysyłaniem CV, cały czas obserwujmy rynek, poszukajmy (bezpłatnych) szkoleń, które pozwolą na udoskonalenie naszych umiejętności. Jeśli czujemy taką potrzebę umówmy się na rozmowę z psychologiem, doradcą zawodowym, coachem, którzy pomogą w zaplanowaniu dalszej ścieżki kariery.
Nie sądźmy, że skoro mamy już jakieś doświadczenie zawodowe i dyplom uczelni jesteśmy samowystarczalni. Nasza rodzina, przyjaciele, znajomi ze studiów, koledzy z byłej pracy są nadal ważnym ogniwem. Jeśli czujemy, że nowy rytm dnia, który nie wymaga życia na zegarek za bardzo nas rozleniwi, mianujmy przyjaciela swoim osobistym trenerem, który będzie sprawdzał nasze poczynania i nie pozwoli na zatracenie pewnych nawyków.
Osoby długotrwale bezrobotne często przechodzą w stan totalnego rozleniwienia. Osobiści trenerzy, coachowie, którzy zostali powołani przez zagraniczne urzędy pracy, miały za zadanie pilnować, by osoba bezrobotna wstawała na czas rano, chodziła do fryzjera i dobierała odpowiednio strój na wyjścia do pobliskiego sklepu.
Może to wydać się dziwne, ale długi stan braku pracy spowodował u bezrobotnych zanik podstawowych nawyków np. dbania o wygląd, interesowania się sytuacją w domu, co tylko pogłębiało ich frustracje. By do tego nie dopuścić, bądźmy stale aktywni. Poinformujmy znajomych o poszukiwanym etacie. Korzystajmy z darmowych spotkań informacyjnych organizowanych przez firmy szkoleniowe, kluby pracy, by budować sieć nowych kontaktów. Może się ona przydać, gdy zechcemy rozwinąć własną działalność.
Pamiętajmy, że okres bezczynności zawodowej nie musi być okresem straconym. Gdy już pogodzimy się z przykrym stanem rzeczy, wykorzystując wiedzę doradców zawodowych, trenerów, coachów, otwórzmy się na rozwój osobisty. Dzięki niemu przełamiemy blokady emocjonalne, pozwalając sobie na pełną samorealizację, która jest stanem równowagi pomiędzy szansą a ryzykiem. Tylko w ten sposób stworzymy nową wizję siebie, zadbamy o „naszą markę”, dzięki której wejdziemy na rynek pracy silniejsi i mądrzejsi, pełni ufności na lepsze jutro. Jeśli chcemy dokonać jakichkolwiek zmian w naszym życiu i zerwać z rutyną, podjęcie świadomego ryzyka jest niezbędną koniecznością (nie tylko wtedy, gdy stracimy pracę).
Małgorzata Kopeć