Do końca 2011 roku firmy będą mogły wydłużać okresy rozliczeniowe czasu pracy i nie płacić za nadgodziny, jeżeli naruszą przepisy o dobie pracowniczej. Te, które ucierpiały wskutek kryzysu, będą mogły ubiegać się o subsydia do płac pracowników. Otrzymają też refundację kosztów szkoleń pracowników.
Te i inne zmiany przewiduje ustawa z 1 lipca 2009 r. o łagodzeniu skutków kryzysu ekonomicznego dla pracowników i przedsiębiorców, którą przyjął już Sejm. Teraz trafi ona do Senatu. Rząd zapowiada, że ma zacząć obowiązywać przed jesienią.
Najważniejsze znaczenie dla firm, które ucierpiały w kryzysie, mogą mieć przepisy, które umożliwiają im ubieganie się o dopłaty do pensji pracowników, którzy zgodzą się pracować w obniżonym wymiarze czasu pracy i za proporcjonalnie niższą pensję. Wypłaci je Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych (FGŚP).
Maksymalna wysokość miesięcznego subsydium wyniesie 70 proc. zasiłku dla bezrobotnych (402,50 zł). Taką kwotę otrzymają pracownicy, którzy zgodzili się na obniżenie wymiaru czasu pracy o połowę, czyli maksymalny poziom wskazany w ustawie. Dopłaty dla tych pracowników, którzy zgodzą się na mniejsze cięcie etatu, będą proporcjonalnie niższe. Na przykład w przypadku obniżenia wymiaru o 25 proc. wyniosą 35 proc. zasiłku, czyli 201,25 zł.
Obniżone wynagrodzenie oraz dopłata do pensji łącznie nie będą mogły być niższe od płacy minimalnej (1276 zł).
– Ma to gwarantować, że pracownik, który zgodzi się na krótszą pracę, nie zarobi mniej niż wynagrodzenie minimalne – mówi Jacek Męcina, ekspert PKPP Lewiatan.
Wniosek o wypłatę świadczeń trzeba będzie składać do kierownika biura terenowego FGŚP. Pomoc będzie wypłacana do 6 miesięcy.
Kto może ubiegać się o dopłaty do pensji ? Pod jakim warunkiem starosta będzie mógł dofinansować z Funduszu Pracy koszty szkolenia pracowników oraz koszty studiów podyplomowych ? Jakie korzyści stwarza wydłużony okres rozliczeniowy czasu pracy do 12 miesięcy ? W jaki sposób pracodawcy łatwo ominą ograniczenie, narzucające kryterium, że umowy na czas określony mają trwać maksymalnie dwa lata?
Więcej: Gazeta Prawna 3.07.2009 (128) – str. 6