Szefowie bardziej cenią pracowników, którzy uczyli się lub poznawali język obcy za granicą, niż w Polsce. Zdaniem 64 proc. pracodawców, taki pracownik lepiej poradzi sobie w relacjach z zagranicznymi klientami.
Dla 32 proc. szefów ciągnący się w CV słupek certyfikatów jest mało przekonywujący, bardziej cenna jest praktyczna znajomość języka – wynika z sondy agencji edukacyjnej Language Abroad zrobionej w polskich firmach. Nic więc dziwnego, że Polacy chcąc zabłysnąć na rozmowach kwalifikacyjnych w dużych firmach i korporacjach, już na studiach decydują się na wyjazd do pracy za granicą lub na kurs językowy, często przywożąc z niego nie tylko wiedzę, ale także tamtejsze certyfikaty językowe.
Manager speak po Polish
Odchodzą czasy, kiedy najpopularniejsze certyfikaty językowe robiły na szefie wrażenie. Dziś liczy się praktyczna znajomość języka. Coraz częściej bowiem na rozmowach kwalifikacyjnych rekruterzy testują poziom znajomości języka kandydata.
I tutaj pojawia się problem. Bo najczęściej ten test oblewamy. Aż 41 proc. pracodawców ocenia poziom znajomości języka swoich pracowników, jako niewystarczający. Zdaniem 43 proc. pracownicy kłamią przedstawiając w CV poziom znajomości języka – wynika z sondy Language Abroad.
I faktycznie z analiz firmy rekrutacyjnej Antal International wynika, że aż 32 proc. ubiegających się o pracę mija się w rubryce „języki obce”.
Nic więc dziwnego, że szefowie wybierając między absolwentem kursu w Polsce, a osobą, która pracowała w Wielkiej Brytanii przez parę lat, chętniej wybraliby tę drugą. Taką decyzję podjęłoby 54 proc. zatrudniających. A co jeśli nie pracowaliśmy nigdy w Wielkiej Brytanii czy Niemczech?
- Szefowi można zaimponować nauką na zagranicznym kursie językowym lub nauką w boarding school, dlatego w CV koniecznie trzeba zaznaczyć, że języka uczyliśmy się w Wielkiej Brytanii, Francji czy USA.
Taki wpis od razu sugeruje, że mieliśmy kontakt z żywym językiem, posługiwaliśmy się nim na co dzień. To ważne zwłaszcza, jeśli ubiegamy się o pracę, w której częściej będziemy mówić po angielsku niż po polsku. Wiele z tych szkół przyznaje także certyfikaty językowe, które dla polskich firm są wciąż atrakcyjne – mówi Halina Juszczyk.
Języki branżowe – dobra pozycja w CV?
Nowy trend wśród pracodawców wyczuły już zagraniczne szkoły językowe, które w Polsce oferują nie tylko zwykłe kursy językowe, ale także kursy języka branżowego zakończone certyfikatami językowymi wymaganymi w określonych profesjach.
W agencjach edukacyjnych znajdziemy więc dziś kursy językowe w Wielkiej Brytanii i Niemczech dla managerów, HR-owców, inżynierów, matematyków, biznesmenów, lekarzy, dentystów, a nawet prawników, PR-owów, czy pracowników platform wiertniczych. I nic dziwnego, zważywszy na fakt, że to właśnie w tych profesjach najbardziej dziś wymaga się biegłej znajomości języka obcego.
- To nie są zwykłe kursy, a intensywne programy językowe, podczas których 100 proc. czasu wypełnia język obcy i język specjalistyczny. Kursanci z Polski trafiają do grup międzynarodowych gdzie jedynym wspólnym językiem jest np. angielski.
W Wielkiej Brytanii działają już szkoły, które uczą specjalistów z całego świata języka prawie każdej branży od turystyki po matematykę.
Z Polski odwiedza je od 200-300 kursantów rocznie. Każdy z takich programów kończy się także wymaganym przez pracodawców certyfikatem, uznawanym przez branżę. Na przykład piloci kończą kursy z ICAO4, czyli dyplomem językowym wymaganym przez Międzynarodową Organizację Lotnictwa Cywilnego a bankowcy z ICFE, czyli dyplomem języka finansowego – mówi przedstawicielka Language Abroad, firmy, która organizuje tego typu kursy.
Dla wielu pracodawców, tego typu dowód na znajomość języka może być przekonywujący – twierdzą eksperci. Tym bardziej, że większość szefów narzeka na poziom znajomości języków obcych wśród specjalistów.
Zaledwie 34 proc. inżynierów zna język angielski w stopniu podstawowym i średnim. Język francuski czy niemiecki, zna zaledwie 10 proc. Tymczasem znajomość języka obcego wśród specjalistów to nie tylko argument w CV, ale konkretne pieniądze.
Z badań przeprowadzonych przez „Bank Danych o Inżynierach” wynika, że kadra techniczna znająca język obcy może zarabiać nawet o 30 proc. więcej od inżyniera znającego tylko język polski. W przypadku znajomości więcej niż jednego języka, płace rosną nawet o 50 proc. – podaje BDI.
Mają język, to awansują
- Na kurs specjalistyczny decydują się często nie osoby poszukujące pracy, ale myślące o awansie lub podjęciu pracy za granicą. Często to firmy w ramach polityki kadrowej wysyłają swoich pracowników na tego typu wakacje językowe inwestując tym samym i to sporo w umiejętności managera, pilota wycieczek czy inżyniera – wyjaśnia Juszczyk.
Nowa pozycja w CV jednak do tanich nie należy. Za tygodniowy pobyt kadra managerska zapłaci nawet 3390 funtów. Nieco mniej kurs specjalistyczny kosztuje inżyniera, matematyka czy pracownika marketingu.
Prawnik za dwa tygodnie nauki w szkole w Bournemouth zapłaci 1700 funtów, lekarz 660 funtów, a przewodnik turystyczny 900 funtów. – To kosztowna inwestycja, aczkolwiek firmy coraz częściej wykupują dla swoich pracowników miejsca na tego typu kursach.
Motywują w ten sposób zespół, ale również podnoszą jego kompetencje i umiejętności. Od lat w ten sposób działają takie firmy jak Audi Akademie GmbH, Skoda, Santander, BP czy Deutsche Bank, których pracownicy nawet w grupach wyjeżdżają na tego typu programy językowe – mówi Juszczyk.
*Sondę przeprowadzono na grupie 1000 pracowników w wieku 25-55 lat, zatrudnionych w firmach w Katowicach, Krakowie, Wrocławiu i Warszawie. Sondę realizowano w dniach 4-25 stycznia 2012.