Skuteczność pracy szkoleniowca zależy od tego, jak efektywnie potrafi on przekonać audytorium do nauki. Zapewnienie sobie posłuchu nie gwarantuje bowiem jeszcze tego, że zebrani rzeczywiście usłyszą treść nadawanych komunikatów. Aby członkowie audytorium zechcieli skupić swoją uwagę na szkoleniowcu, musi on używać indywidualnych zdolności prezentacji oraz utrzymywać ciągłą wzmożoną czujność na wszystkie oznaki znużenia inicjowane ze strony słuchaczy.
Zarówno trener, jak i członkowie grupy to nieprzewidywalne jednostki ludzkie, łatwo wpadające w roztargnienie. Tam, gdzie meritum działania stanowią ludzie, należy liczyć się z tym, że nie wszystko i nie zawsze może się powieść. Znaczy to, że może zdarzyć się sytuacja, gdy podobna prezentacja przedstawiona przez tą samą, wyszkoloną osobę przyniesie odmienne rezultaty w dwóch innych środowiskach.
Nie ma dwóch identycznych grup, zatem trener zmuszony jest do elastycznego przystosowywania się do nowej sytuacji i musi postępować tak, by w zmiennych warunkach móc przekazywać maksimum swojej wiedzy przy minimalnym zmęczeniu odbiorcy.
Aktor czy kameleon?
Jednym z powszechnych mankamentów typowych dla zawodu szkoleniowca jest to, że trener ów musi przedstawiać ten sam materiał wielokrotnie. Niekiedy nieuniknione jest zatem wtargnięcie rutyny, która choć służy szlifowaniu perfekcji wyrazu – wysysa człowieka z kreatywności i zamyka w przestrzeni tych samym powtarzalnych, wytartych fraz.
Nie jest to perspektywa szczególnie przyjemna ani dla trenera, ani dla jego potencjalnych słuchaczy. Uczestnicy szkolenia z błyskawiczną spostrzegawczością wychwycą najmniejsze nawet oznaki znużenia szkoleniowca, co może mieć fatalne konsekwencje dla jego wiarygodności w oczach uczestników.
W takiej sytuacji raczej mało prawdopodobne jest, żeby słuchacze szczerze zainteresowali się prezentowanym materiałem, skoro osoba wydelegowania do jego prezentacji sama nie odnajduje sposobu, by uczynić go ciekawym. Maleje tym samym stopień ufności do całego projektu, a z sali wyczuwa się wrogie odrętwienie i niespokojne spoglądanie na wskazówki zegara.
Kwestię komplikuje tym bardziej fakt, że wcale niełatwo jest uniknąć powyższego scenariusza. Jest on wynikiem niekontrolowanych splotów sytuacyjnych, osobniczych predyspozycji zarówno trenera, jaki uczestników szkolenia. Istnieje jednak cała gama pewnych i szczegółowo wypracowanych sposobów, dzięki których trener utrzyma swoje znużenie w ryzach.
Naturalnie, najlepiej byłoby wymagać od trenera, żeby zajmował się każdym przedsięwzięciem z zapałem i oddawał w całości prezentowanemu materiałowi. Według niektórych opracowań trener ma dać z siebie wszystko niezależnie od tego, w jakim jest nastroju.
Tym samym dokonuje się aktu utożsamienia szkoleniowca z aktorem, który zagrać ma każde wypowiedziane słowo. Takie mechaniczne, bezrefleksyjne odgrywanie rychło zostanie jednak zdemaskowane przez czujnych słuchaczy, którzy działając w grupie, z łatwością mogą intensyfikować swoje indywidualne odczucia i jako całość reagować skrajniej i drażliwiej niż pojedyncza osoba.
Nie zmienia to faktu, że od trenera wymaga się wykonywania swego rodzaju przedstawienia, które wyzbyte z fałszu i sztuczności, ma na celu zintensyfikować jedynie proces uczenia się.
Warto pamiętać, że nietrudno jest zakamuflować znużenie i uatrakcyjnić swój występ, a „podrobić” zadowolenie do tego stopnia, żeby udzieliło się ono słuchaczom – to czarna, stara magia, którą nie każdemu przyjdzie zrozumieć i opanować. Pozostaje zatem uzbroić się w garść wskazówek, które urozmaicą prezencję, nie doprowadzając jednocześnie do utraty porozumienia i dobrego kontaktu z grupą.
Praca głosem – MARZENIA do spełnienia
DREAMS. To słowo, które każdemu szkoleniowcowi powinno od dziś kojarzyć się z podstawowym narzędziem swojej pracy – głosem. DREAMS zawiera zintegrowana dawkę wskazówek, jak efektywnie wykorzystywać swój głos. Jest to potęga komunikacyjna i jedno z najmniej docenianych narzędzi perswazji.
Świadomie wykorzystywany może z powodzeniem sterować całym procesem komunikacji. Właśnie głos jest tym narzędziem, dzięki któremu szkoleniowiec w ogóle przekazuje materiał uczestnikom, a jednocześnie jest zwierciadłem, na którego tafli najpełniej odbijają się wszystkie oznaki zawahania czy braku pewności. Głos to potężny mechanizm komunikacyjny, ale jednocześnie jeden z największych zdrajców.
Wyraz DREAMS umożliwi trenerom łatwe przypomnienie sobie podstawowych kroków do tego, by głos przyczynił się do pomyślnego przeprowadzenia szkolenia – wszak to przecież marzenie każdego szkoleniowca.
D – jak dykcja, która jest szczególnie użyteczna przy wymowie wielosylabowych słów i polega na celowym oddzielaniu od siebie sylab, by zwiększyć ich słyszalność.
R – jak repetition, czyli powtarzanie, repetycja. Jego użyteczność jest nie do przecenienia i świadczy o umiejętnym porcjowaniu danych i zaznaczaniu tych treści, które są najbardziej istotne i kluczowe dla komplementarności materiału.
E – jak emisja głosu. Niektórym trudno jest uzmysłowić sobie, że głos kierowany do audytorium wypełnionego ludźmi musi różnić się od tego, którym przemawiamy w małych grupkach. Odzywając się do audytorium, należy dokonać projekcji głosu, w taki sposób, by jego natężenie gwarantowało słyszalność w oddalonych końcach sali.Warto przeprowadzić sobie indywidualny trening dobrany do natężenia własnego głosu i specyfiki sali, w której będzie się przemawiało. Tak dopasowany głos gwarantuje pewną słyszalność bez troski o zagłuszanie osób stojących
w pobliżu.
A – jak artykulacja. Brak precyzyjnego wygłaszania każdego pojedynczego słowa może skutecznie ograniczyć możliwość przekazania czytelnego komunikatu, powodując, że grupa będzie bardziej skupiała się na wypowiadaniu pojedynczych głosek z potoku słów niż na ich faktycznym znaczeniu.
M – jak modulacja. Ze szczerej troski o dobre samopoczucie swoich słuchaczy, trener powinien za wszelką cenę wyzbyć się modulacyjnej kakofonii, która wprawia w stan błogiego otępienia nawet najtrwalszych. Nieustanne mówienie tym samym tonem bez jakiejkolwiek szansy na zmianę natężenia głosu skutecznie dezaktywuje koncentrację słuchających. Modulacja głosu powinna akcentować szczególnie ważne treści i urozmaicać prezentowany materiał.
S – jak szybkość mówienia. Zbyt duże tempo wypowiadanych słów może demaskować niedoświadczenie lub zdenerwowanie. Kontrola tempa wypowiedzi jest sztuką wymagającą wprawy, jednak tym, którym jej brak, można zaproponować wyjście prostsze i mniej inwazyjne: wystarczy zapytać audytorium, czy dotychczasowe tempo wypowiedzi jest odpowiednie.
Nawyki werbalne
Prawdą jest, że nawyki niewerbalne, np. mimika twarz czy gesty, mogą skutecznie wytrącić słuchaczy z rytmu i przerwać proces uczenia się. Nieadekwatny do wypowiadanych słów wyraz twarzy odbiera trenerowi wiarygodność. Zbytnia artykulacja dłońmi powoduje, że audytorium zaczyna poddawać się niezdrowej ciekawości ruchami, w które nieświadomie wprawiasz swoje ciało.
Jednak nawyki werbalne mogą podobnie wywierać niepożądane efekty. Najczęstszymi z nich jest nadużywanie onomatopei bezwyrazowych stanowiących punkty przestankowe pomiędzy kolejnymi wyrazami.
Dolegliwość ta dotyka samogłoski i powoduje nienaturalne ich przeciąganie. Cierpią na to „yyy” oraz „aaa”, choć w naturze spotyka się także inne przypadki. Ich geneza jest stosunkowo prosta w diagnozie: są wynikiem tremy, stresu i lęku przed publicznymi wystąpieniami lub oznaką nieprzygotowania do prezentacji.
Audytorium odbiera je z nieukrywaną złośliwością, niektórzy słuchacze nie siląc się na wyrozumiałość, potrafią bezlitośnie liczyć kolejne przerywniki. Inną plagą jest nadmierne inkorporowanie fraz, wyrażeń czy słów używanych w języku potocznym.
Kolokwializmy, umiejętnie użyte, mogą ubarwić wypowiedź i nawiązać lepszą współpracę z słuchaczami, częściej jednak brzmią żenująco. Formy, które mają na celu utrzymywać kontakt z audytorium, np. kończenie wypowiedzi retorycznym „tak?”, mogą wprowadzać słuchaczy w konsternację.
Kłopoty z utrzymywaniem kontaktu wzrokowego z audytorium to dość powtarzalna przypadłość. Częstsze błędy dotyczą wpatrywania się usilnie w jedną osobę, która zaczyna odczuwać rosnący niepokój z powodu swojego nieoczekiwanego wyróżnienia. Spoglądanie ponad głowami uczestników szkolenia dekoncentruje słuchaczy, którzy odnoszą wrażenie lekceważenia ich.
Kontrola siebie, własnych reakcji, brzmienia głosu i komunikacji niewerbalnej to pierwszy i podstawowy krok na drodze do kontroli zainteresowania i skupienia audytorium. Bez tego wszystkiego proces uczenia się nie może przebiegać pomyślnie.
Źródło: Rae, Leslie. 2006. Efektywne szkolenie. Techniki doskonalenia umiejętności trenerskich, Kraków: Oficyna Ekonomiczna.
Ewa Grzegorczyk
treco.pl