„Zaczną budować slumsy, przestępczość wzrośnie, a ulice staną się niebezpieczne” – to tylko jedna z opinii zza Odry. Niemcy boją się nie tylko utraty miejsc pracy przez swoich rodaków i obniżki płac, związanych ze wzrostem popytu na pracę, ale przede wszystkim upadku systemu socjalnego HARTZ4 i wzrostu przestępczości, po 1 maja, kiedy nastąpi otwarcie wschodniej granicy dla pracowników.
Tak przynajmniej wynika z dyskusji zainicjowanej przez Work Express, polską agencję pracy tymczasowej, która od 6 lat wysyła pracowników do Niemiec, na Xing-u (niemieckim serwisie społecznościowym dla profesjonalistów). Wyczekiwane przez około 400 tys. Polaków otwarcie granic Niemiec, Austrii i Szwajcarii dla obcokrajowców poszukujących pracy dla menadżerów z Niemiec jest wielką niewiadomą.
Pracownicy i menadżerowie niemieckich firm boją się o płace i miejsca pracy. Dla wielu z nich obecne wynagrodzenie już znajduje się na niskim poziomie, a otwarcie granic dodatkowo jeszcze je obniży. Co więcej, oferty pracy, dotychczas pogardzane przez Niemców, nagle zaczynają budzić zainteresowanie. Wynika to z faktu, że choć granice dopiero zostaną otwarte to już teraz mieszkańcy niemieckich landów dostrzegają firmy, w których znaczącą siłę roboczą stanowią imigranci, a jeśli już wśród zatrudnionych znajdzie się Niemiec, to przeważnie pracuje on za pośrednictwem leasingowej agencji pracy tymczasowej.
Niemiecki strach ma wielkie oczy
- Pracuję dla firmy ochroniarskiej, która ochrania także place budowy. Co tam się odprawia. Na budowie nie widać praktycznie Niemców, może poza szefem i operatorów dźwigu. Cała reszta to Polacy, Europejczycy ze Wschodu, Turcy itd. – twierdzi jeden z rozmówców.
Niektórzy wprost przypominają o zdominowaniu przez Polaków branży mięsnej przed kilkoma laty i podobny scenariusz przewidują po 1 maja. Pracodawców kraju nad Renem i Łabą do porzucenia obaw względem imigrantów nie przekonuje nawet niedawne uchwalenie stawki minimalnej.
- Ekonomiści sami się okłamują, że wprowadzenie stawek minimalnych załatwi problem. Jeżeli jest więcej chętnych do pracy na rynku niż samej pracy, naturalnym jest, że obniża się poziom wynagrodzeń – przekonuje jeden z internutów.
System socjalny zagrożony