Zwolnieni z Lehman Bros., AIG czy Merrill Lynch mogą wzmocnić kadry w polskich bankach.
Od ubiegłego tygodnia wiadomo już, że praca w banku to wcale nie ciepła posadka. W City i Canary Wharf etaty straci w tym roku 40 tys. finansistów, 10 proc. wszystkich zatrudnionych (dla porównania: w USA po 11 września znikło 45 tys. miejsc pracy w tym sektorze). Liczba wolnych etatów w City spadła w ciągu ostatniego miesiąca o 30 proc. Agencje pracy przeżywają oblężenie.
- W ciągu 3-4 godzin po upadku Lehman Brothers dostaliśmy 70 CV – opowiada Dan Bradshaw, dyrektor zarządzający w Devonshire Recruitment Holdings, firmie z siedzibą w sercu City, która od ponad 20 lat pracuje dla czołowych banków inwestycyjnych. Większość finansistów odnajdzie się w sektorze prywatnym w działach doradztwa inwestycyjnego. Niekoniecznie w Londynie.
- Dziś łatwiej jest ściągnąć do Polski wysoko wykwalifikowanego pracownika sektora finansowego. Część osób, które straciły lub stracą pracę, spakuje manatki i poszuka czegoś w Europie Wschodniej, która jest jedynym perspektywicznym regionem na najbliższych kilka lat. Otrzymujemy wiele CV od wysoko wykwalifikowanych pracowników, nie tylko Polaków. Można znaleźć osoby o wyższych kwalifikacjach nawet za niższą pensję – mówi Tomasz Magda, partner zarządzający w Amrop Hever Group, sieci 83 biur specjalizujących się w poszukiwaniu członków zarządów.
Źródło: Puls Biznesu